Tłuszcz, który odchudza

Do czego może nas doprowadzić spożywanie dużych ilości tłuszczów? Większość z nas po takiej diecie spodziewałaby się znacznego przybrania na wadze i rozlicznych chorób, między innymi układu krążenia. Tymczasem istnieje tłuszcz, który, choć to brzmi niezwykle, powoduje chudnięcie – to olej kokosowy.

O efektach jego działania, które wydają się paradoksalne, przekonali się kilkadziesiąt lat temu farmerzy w Stanach Zjednoczonych. Chcąc aby ich trzoda chlewna przybrała na wadze, zaczęli dodawać w dużych ilościach olej kokosowy do jej karmy. Ku ich zaskoczeniu, świnie nie tylko nie utyły, ale nawet pozbyły się zgromadzonej w organizmie tkanki tłuszczowej.

kokosTo nietypowe zjawisko wynika ze specyficznej, różniącej się od zawartych w pozostałych tłuszczach spożywczych budowy kwasów wchodzących w skład oleju kokosowego. 98% tłuszczów, które spożywamy, zbudowanych jest z bardzo dużych cząsteczek, zawierających 18 i więcej atomów węgla. Aby mogły one zostać  przyswojone przez organizm, muszą zostać rozbite na mniejsze części, które są transportowane wraz z krwią do tkanek, w których się odkładają, przyczyniając się do wzrostu poziomu cholesterolu i otyłości. Tymczasem kwasy tłuszczowe znajdujące się w oleju kokosowym mają łańcuchy średniej długości, składających się z 8, 10 lub 12 atomów węgla. Cząsteczki tej wielkości nie muszą być dzielone na mniejsze fragmenty – trafiają one bezpośrednio do komórek, gdzie zostają spalane, zamieniając się na czystą energię. Dzięki temu spożywając olej kokosowy, nie tylko nie stajemy się bardziej otyli, ale wręcz chudniemy. Do tego dzięki specyficznemu metabolizmowi jego kwasów tłuszczowych mamy mnóstwo dodatkowej energii.

Amerykańscy naukowcy w celu potwierdzenia energetycznych właściwości kwasu tłuszczowego przeprowadzili doświadczenie na myszach. Zwierzęta biorące udział w teście dostawały dwa rodzaje karmy: normalną i wzbogaconą o olej kokosowy. Codziennie umieszczano zwierzęta w basenie z silnym prądem wodnym i mierzono czas, po którym myszy będą na tyle wyczerpane, że walka z nurtem przekroczy ich siły. Na początku trwającego 6 tygodni testu różnice były nieznaczne, lecz pod koniec eksperymentu przekonano się, że gryzonie karmione olejem kokosowym podejmowały próby ratunku na długo po tym, jak ich towarzysze stracili siły. Tłuszcz z orzechów kokosowych działa więc jako swego rodzaju naturalny środek energetyzujący, którym można z powodzeniem zastąpić różnego rodzaju sztuczne suplementy. Dodatkową korzyścią z wprowadzenia tego produktu do diety jest fakt, że organizm, któremu dostarcza się tak efektowny środek, nie będzie odczuwał zapotrzebowania na słodkie przekąski.

kokosowyOlej kokosowy ma właściwości przywracające prawidłowy metabolizm – co przyczynia się do redukcji nadwagi spowodowanej złą przemianą materii. Z eksperymentu badającego tempo przemiany materii wynika, że spożycie produktów zawierających średnie łańcuchy kwasów tłuszczowych powoduje co najmniej sześciokrotne przyspieszenie metabolizmu w stosunku do produktów w skład których wchodziły długie łańcuchy.
Olej kokosowy jest do tego stopnia skuteczny w przyspieszaniu metabolizmu, że nie tylko pomoże zachować smukłą sylwetkę, lecz także przyspieszy usuwanie tłuszczów już zmagazynowanych w organizmie w postaci tkanki tłuszczowej. Poprawa przemiany materii będzie skutkować nie tylko wzrostem energii, lecz także dodatkowo zwiększeniem poziomu odporności.

Cechą, która przesądza o dobroczynnym wpływie oleju kokosowego na sylwetkę, jest jego niska, w porównaniu do innych olejów, kaloryczność. 100 g tego produktu dostarcza 680 kcal, podczas gdy w 100 g pozostałych olejów znajdziemy aż 900 kcal.

Zastąpienie używanych dotychczas tłuszczów olejem kokosowym to zatem pierwszy krok w kierunku szczupłej sylwetki. Przykładem dla wszystkich chcących pozbyć się zbędnych kilogramów może być jeden z autorów książek o dobroczynnych właściwościach kokosa. Nie chcąc bazować na czystej teorii, postanowił on przekonać się na własnej skórze, jakie efekty będzie miało zastąpienie olejem kokosowym wszystkich spożywanych tłuszczów. Wyeliminował z diety oleje roślinne, masło, margarynę… Poza tym nie dokonywał żadnych innych zmian w diecie, nie zaczął też prowadzić aktywniejszego trybu życia. Spadek wagi nie nastąpił wprawdzie szybko, ale był nieustanny – po 6 miesiącach „eksperymentator” był chudszy o prawie 10 kg.

Olej kokosowy jest o tyle uniwersalny, że można nim zastąpić nie tylko tłuszcze do smażenia, ale także masło czy margarynę. Dzięki temu dokonanie zmian w codziennej diecie nie będzie trudne. Wiele osób cierpiących na nadwagę marzy o cudownej pigułce która uczyni ich szczuplejszymi i wydają ogromne pieniądze na suplementy, które nie skutkują – tymczasem taka pigułka istnieje w naturze. Rośnie po prostu na palmie kokosowej.

Cenne samosiejki w ogrodzie

W naszym wypielęgnowanym ogródku często pojawiają się rośliny, których nikt tam nie zapraszał – samosiejki. Zazwyczaj nazywane chwastami i konsekwentnie wyrywane, lądują na pryzmie kompostowej. Wszyscy je znamy, lecz głównie jako ciągłe utrapienie, nie podejrzewając ich o żadne cenne właściwości. Tymczasem są one często smacznym, zdrowym i pożywnym źródłem pokarmu, znanym w dawnych czasach a dzisiaj niesłusznie zapomnianym. Mają silne właściwości lecznicze, są bogatym źródłem witamin, którym nie dorównują sztucznie sporządzane suplementy. Do tego świetnie przydają się do pielęgnacji urody. Garnek lub apteczka są dla samosiejek o wiele lepszym miejscem niż kompost, a nam na pewno w ten sposób bardziej się przydadzą. Przedstawiamy najpopularniejsze z nich.

Mniszek lekarski

Mniszek lekarski to roślina potocznie nazywana mleczem – zmora wszystkich, którzy tęsknią do idealnie wypielęgnowanego ogródka. Mlecze nie dają się łatwo wyplenić, a w rozsiewaniu nasion zawsze wydatnie pomagają dzieciaki, dla których puszysty dmuchawiec to jedna z ulubionych zabawek. Nasionka zakończone naturalnymi spadochronami lądują w najdalszych częściach trawnika, dając tam początek nowym roślinom o delikatnych zielonych listkach.

Mniszka nie sposób pozbyć się na dobre – ale może zamiast tego powinniśmy go polubić? Wbrew pozorom jest on rośliną wartościową nie tylko dla dzieci. Zapoznając się bliżej z jego właściwościami, przekonamy się, że mniszki są niezwykle bogate w cenne składniki odżywcze, a do tego smaczne. Uzupełniając naszą grządkę warzywną lub ogródek ziołowy, z natrętnego i nieproszonego lokatora mogą się stać mile widzianym gościem.

Co cennego w chwaście – czyli skład

mniszekMniszek lekarski to znakomite źródło witamin i soli mineralnych. Badając skład niepozornej rośliny znajdziemy w niej między innymi:

  • witaminę C – do 100 mg/100 g
  • karoten – do 8 mg/100 g
  • kwas foliowy sole wapnia, fosforu, żelaza, miedzi, manganu, potasu
  • kwas foliowy
  • ryboflawinę

Oprócz ogromnej ilości naturalnych witamin i minerałów (witamina C zaspokaja do 200% dziennego zapotrzebowania) w mniszku lekarskim znajduje się także inulina – ten związek chemiczny, stanowiący do 25% składu (w korzeniach do 40%) to naturalny prebiotyk, który stymuluje wzrost korzystnych dla człowieka bakterii w układzie pokarmowym, usprawnia jego pracę zapobiegając zaparciom i poprawia wchłanianie wapnia (co jest szczególnie istotne przy niedoborach tego pierwiastka). Inulina działa korzystnie na osoby, które mają problemy z układem krążenia z powodu niezdrowego trybu życia – powoduje obniżenie poziomu cholesterolu i tłuszczów we krwi.

Działanie lecznicze

Mniszek to roślina, której każda część zawiera cenne, zdrowe składniki i może stać się świetnym uzupełnieniem naszej domowej apteczki. Szykując się do zbioru mniszka pamiętajmy, aby dokonać tego w odpowiednim czasie, kiedy stężenie leczniczych substancji jest największe. Liście lub całe ziele zbieramy od wiosny do jesieni, przy czym najwartościowsze jest wczesną wiosną, zanim rozwiną się kwiaty. Kwiaty – przez cały okres kwitnienia wyszukujemy świeżo rozwinięte, bez oznak przekwitania. Suszymy, dzieląc na drobniejsze części. Korzeń najlepiej zbierać wczesną wiosną lub jesienią

Zebrane surowce rozkładamy do suszenia w przewiewnym, zacienionym miejscu, gdzie nie jest zbyt gorąco (do 40 C).

Mniszek to świetny, naturalny medykament na wiele dolegliwości. Działa ogólnie wzmacniająco, dlatego dobrze jest go stosować w przypadku nawracających infekcji. Przydaje się także w przypadku schorzeń wątroby i pęcherzyka żółciowego, gdyż działa żółciopędnie i zapobiega stłuszczeniu i marskości. Wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, przeciwdziała niedokrwistości (uwaga: dotyczy to wyłącznie ziela) – zwiększa poziom hemoglobiny a także liczbę białych i czerwonych krwinek. Jest wartościowym lekiem dla osób, które cierpią na nadwagę, gdyż zwiększa oddychanie wewnątrzkomórkowe, a co za tym idzie – przyspiesza metabolizm. Działa także antyobrzękowo i odtruwająco, więc jest znakomitym składnikiem kuracji oczyszczających.

Najpraktyczniejszą do stosowania formą mniszka jest napar: łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów zalewamy szklanką wrzącej wody i odstawiamy na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Mniszek w kuchni

Kulinarne eksperymenty z udziałem ziela mniszka najlepiej przeprowadzać wczesną wiosna, zanim jeszcze nie rozwinęły się jego żółte kwiaty. Liście są wówczas najdelikatniejsze i nie mają jeszcze charakterystycznego, gorzkiego smaku a w roślinie jest najwięcej składników odżywczych. Mniszek to znakomity i zdrowy surowiec do spożywania przede wszystkim na surowo, w postaci sałatki. Przyrządza się go jak sałatę majową lub kruchą. Zebrane wiosną liście starannie myjemy i rozrywamy (nie kroimy!) na drobniejsze części. Możemy zalać je sosem vinaigrette, oliwą lub śmietaną – a w zdrowszej wersji jogurtem naturalnym. Znakomitym dodatkiem do sałatki jest ostry ser pleśniowy a także inne warzywa z wiosennych grządek: młode pomidory, cebulki, szczypiorek, szpinak, czosnek, rzodkiewki… Doprawiamy według uznania.

Mniszek możemy także przyrządzić w postaci potrawki: kilogram ziela mielimy jak najdrobniej w maszynce do mięsa a następnie wkładamy do garnka, dolewając 3 – 4 łyżki wody i odrobinę oliwy. Gotujemy bez przykrycia na wolnym ogniu, w razie potrzeby uzupełniając odparowaną wodę. Po 15 minutach dodajemy zasmażkę -przyrządzoną z mąki i tłuszczu i rozrzedzoną śmietaną. Mieszamy wszystko, dodajemy do smaku czosnek i cebulę, doprawiamy curry, imbirem, zielem angielskim i pieprzem. Tak przyrządzone danie jest znakomitym dodatkiem do obiadu zamiast surówki (najbardziej pasuje do gotowanej soczewicy, ciecierzycy oraz fasoli) można je także potraktować jako nadzienie do naleśników.

Kwiaty mniszka to znany i doceniany już przez nasze prababcie surowiec na smaczne, lecznicze wino. Zanim w pełni się rozwiną, można z nich zrobić także marynatę.

Korzenie cenione przede wszystkim w ziołolecznictwie można także dodawać do potraw. Traktujemy je wówczas jak marchew, gotując do miękkości. Mocno doprawiamy, gdyż charakteryzują się raczej mdłym smakiem.

Komosa biała

Ta roślina, znana na naszych ziemiach od bardzo dawna, doczekała się dziesiątków nazw. Mówiono na nią: łoboda, natyna, wołok, szabaga, lebida, łapucha, łopucha, kumosa, warmuz, jarmucha, jarmuż, jarmużka, faćka, bańdocha – ale najczęściej – lebioda. To bogactwo nazewnictwa najlepiej mówi o znaczeniu roli, którą kiedyś musiała pełnić. W istocie, gdyby nie ona, wiele rodzin nie przetrwałoby na przednówku, gdy zapasy już się skończyły, a plonów jeszcze nie zebrano. O komosie przypominano sobie także później – w czasach największego głodu I i II wojny światowej. Podczas oblężenia Leningradu zapewniła wielu osobom przetrwanie i uratowała je od szkorbutu. W dzisiejszych czasach rośnie w niemal każdym ogródku – jednak niestety, w roli niechcianego chwasta. Tymczasem możemy wykorzystać ją jako cenne warzywo i przyrządzić smaczną i zdrową potrawę.

Co cennego w chwaście czyli skład

komosaKomosa charakteryzuje się wysoką wartością odżywczą. Znajdziemy w niej:

  • 16% białka
  • 49% węglowodanów
  • witaminę C
  • prowitaminę A
  • Dzięki wysokiej zawartości węglowodanów komosa jest dobrym i pożywnym składnikiem posiłków.

Komosa biała w kuchni

Do zastosowania kulinarnego najlepiej się nadają młode, delikatne listki – są najsmaczniejsze. Ponadto starsze mają toksyczne składniki, których jednak łatwo się pozbyć – wystarczy je kilkakrotnie przepłukać i zagotować, a wodę po obgotowaniu odlać. Wstępnie sparzyć wrzątkiem można także młodsze liście, będą dzięki temu smaczniejsze.

Po „wstępnej obróbce” liście lebiody można przyrządzić na wiele sposobów. Najlepiej potraktować ją jak szpinak, stosując w przepisach zamiennie z tym warzywem. Smaczna jest smażona – nasi przodkowie używali do tego celu smalcu, my możemy zastosować na przykład oliwę z oliwek. Usmażoną lebiodę rozrzedza się mlekiem lub śmietaną – podczas smażenia można dodać jajka lub gałązkę mięty, która doda apetycznego aromatu. Smaczna będzie także ze szczypiorem, koperkiem i czosnkiem.

Do spożycia nadają się także nasiona. Zazwyczaj karmiono nimi zwierzęta, które doskonale się rozwijały na tej pożywnej paszy (ślad tego zwyczaju pozostał w ludowej angielskiej nazwie lebiody – „fat hen”, co oznacza „tłusta kura”) lecz na przednówku żywili się nimi także ludzie. W Ameryce Południowej od setek lat znano i powszechnie spożywano nasiona blisko spokrewnionej z europejską lebiodą komosy ryżowej – dzisiaj pod nazwą quinoa wracają one triumfalnie do kuchni osób pragnących zdrowo się odżywiać. Jeśli znamy i lubimy smak quinoa, warto zainteresować się, czy nasiona „chwasta” rosnącego w kącie ogrodu nie będą podobne w smaku. Ponieważ nasiona zawierają saponiny, trzeba je namoczyć przez noc a potem dobrze przepłukać. Gotujemy je jak kaszę i serwujemy jako dodatek do dań głównych.

Pokrzywa zwyczajna

Chyba nie ma osoby, która nigdy w życiu nie poparzyłaby się pokrzywą. Ta roślina towarzyszy nam wszędzie, gdzie tylko pojawia się odrobina zieleni: nie tylko na wyprawie za miasto, lecz także na poboczu drogi, w parku, a także w naszym ogródku. Tam najczęściej bywa wyrywana i przeznaczana na kompost, żeby nie zarastała wypielęgnowanego trawnika czy grządek. Tymczasem jest to roślina warta ocalenia, bo do bogatych wartości odżywczych dodaje wyjątkową przydatność leczniczą i kosmetyczną.

Co cennego w chwaście, czyli skład

Pokrzywa to bogate źródło witaminy C: w 100 gramach ziela znajdziemy od 100 – 270 mg (czyli 100 – 200% dziennego zapotrzebowania). Oprócz tego pokrzywa zawiera duże ilości karotenu, chlorofilu (oczywiście oprócz kłącza) oraz sole mineralne: żelazo, wapń, krzem, mangan, magnez, potas, fosfor i miedź. Jest także bogata w kwas pantotenowy, flawonoidy, olejek eteryczny, histaminę, acetylocholinę, kwas krzemowy i mrówkowy, a z witamin – K i B.

Działanie lecznicze

Do zastosowania leczniczego zbieramy liście, kłącze lub całe ziele pokrzywy. Najwartościowsze są pokrzywy zbierane w całości wczesną wiosną, gdy są jeszcze młode a stężenie cennych substancji jest najwyższe. Ziele możemy zbierać do czerwca, liście zaś do sierpnia. Zebraną pokrzywę rozkładamy do suszenia w ciemnym, przewiewnym i niezbyt gorącym miejscu (temperatura nie powinna przekroczyć 40 C). Najlepiej do tego celu nadaje się strych.

pokrzywaPokrzywa jest dobrym środkiem odtruwającym: zwiększa wydalanie z organizmu mocznika, chlorku sodu i innych szkodliwych chemicznych produktów przemiany materii. Przydaje się przy stanach zapalnych dróg moczowych, kamicy moczowej oraz chorobach nerek, np. dnie lub zakażeniu. Pokrzywę można stosować w przypadku chorób układu krążenia (miażdżycy, pękania naczyń krwionośnych), a także niedokrwistości, gdyż zwiększa liczbę czerwonych krwinek i zawartość hemoglobiny. Wpływa dodatnio na procesy przemiany materii, pobudza działalność gruczołów wydzielania wewnętrznego i poprawia perystaltykę jelit – sprawia to, że jest cennym lekarstwem w przypadku zaburzeń metabolizmu. Można ją zażywać także profilaktycznie, gdyż doskonale uzupełnia sezonowe braki witamin, a także działa ogólnie wzmacniająco i zapobiega przeziębieniom. Napary z pokrzywy działają mlekopędnie, można je więc stosować w przypadku braku pokarmu u matek karmiących.

Napar z pokrzywy sporządzamy podobnie jak w przypadku mniszka, zalewając łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów szklanką wrzącej wody i odstawiając na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Działanie kosmetyczne

Nazwę „ziela młodości” nosi wiele roślin, z reguły ochrzczonych tak przez producentów kosmetyków, dodających je w promilowych ilościach do drogich kremów w eleganckich opakowaniach. Nikt jednak chyba nie wpadł na pomysł, żeby nazwać tak pokrzywę. Tymczasem ten przydomek należy jej się całkiem słusznie, gdyż w dużym stopniu spowalnia ona oznaki starzenia. Dzięki wysokiej zawartości krzemionki przeciwdziała zmarszczkom, gdyż ten związek chemiczny zapobiega utracie elastyczności włókien elastynowych i kolagenowych. Regulując wydzielanie żółci, pokrzywa zapobiega powstawaniu jej zastojowi w organizmie i powstawaniu nieestetycznych plam na skórze.

Pokrzywa przyda się także osobom, które mają problemy z trądzikiem czy pryszczami. Działa kojąco i oczyszczająco na skórę, doskonale nadając się do zwalczania tych kłopotliwych problemów kosmetycznych. Ekstrakt z pokrzywy często wchodzi w skład szamponów, gdyż zwalcza łupież, skutecznie oczyszczając skórę głowy. Do tego wzmacnia zniszczone, łamliwe włosy o rozdwajających się końcówkach. Spiesząc na ratunek włosom, oprócz stosowania pokrzywy wewnętrznie możemy także stosować napar jako leczniczą płukankę.

Stosując pokrzywę „dla urody” przez cały rok możemy pić parzony susz, ale wiosną najlepiej pić świeżo wyciśnięty ziela z sok lub spożywać młode liście w postaci sałatki. Przy problemach z cerą wystudzonego naparu można używać jako tonika oczyszczającego, delikatnie przemywając nim twarz.

Pokrzywa w kuchni

Zanim zaczniemy eksperymentować z pokrzywami, najpierw musimy sprawić aby przestały parzyć – dokonamy tego, zalewając ziele wodą o temperaturze ponad 60 C, która zdezaktywuje odpowiedzialne za parzące właściwości histaminę i kwas mrówkowe. Do przyrządzania potraw najlepiej nadają się młode rośliny, które jeszcze nie są włókniste. Smakują świetnie w postaci wiosennej sałatki, do której można ponadto dorzucić świeże ziele i pędy mniszka, krwawnika i chrzanu, doprawiając sosem vinaigrette. W wersji gotowanej pokrzywę można przyrządzić na wzór szpinaku. Wielbiciele pokrzywy w kuchni polecają najpierw krótkie podgotowanie ziela, a następnie podsmażenie z dodatkiem cebuli, czosnku, gałki muszkatołowej i sosu sojowego.

Świetnie smakuje także zupa z pokrzyw: mniej więcej pół kilograma dokładnie oczyszczonego i sparzonego ziela dusimy na maśle razem z czosnkiem. Następnie zalewamy wywarem z włoszczyzny (ok. 2 szklanki) i taką samą ilością mleka. Gotujemy, doprawiając gałką muszkatołową, imbirem i pieprzem, a po odstawieniu z gazu zagęszczamy śmietaną.

Miłośnicy naleśników mogą przyrządzić pokrzywy w cieście: młode, sparzone uprzednio wrzątkiem listki pokrzywy trzeba zanurzyć w nieco gęstszym niż zazwyczaj cieście naleśnikowym, a następnie smażyć krótko z obu stron aż do zrumienienia.

bieganie

Co jeść, gdy biegasz?

Codzienna aktywność fizyczna jest bardzo ważna, tak jak dobrze zbilansowana dieta, bogata w składniki ze wszystkich grup odżywczych: energetycznych (węglowodany, tłuszcze, białka), budulcowych (białka, minerały) oraz regulujących (witaminy i minerały). Należy dbać o to, aby w naszych posiłkach znalazły się produkty ze wszystkich wymienionych grup.

Odpowiednia dieta i ćwiczenia zapewnią nam nie tylko zdrowie, ale i dobre samopoczucie, wzmocnią wytrzymałość, poprawią kondycję. Nigdy nie przystępujmy do ćwiczeń na czczo, organizm musi mieć zapas energii, potrzebny do wysiłku, bo w przeciwnym razie zacznie tę energię pobierać z mięśni.

To, jakie składniki odżywcze znajdziemy w konkretnych produktach oraz kiedy najlepiej je spożywać – to wiedza, jaką powinien posiadać każdy sportowiec oraz amator aktywnego trybu życia.

Węglowodany

Cukry proste, takie jak glukoza, fruktoza i galaktoza, dwucukry – sacharoza oraz złożone, takie jak skrobia i glikogen – to inaczej węglowodany, składniki odpowiedzialne za dostarczenie organizmowi energii. Przed treningiem powinniśmy postawić na posiłek złożony głównie z węglowodanów. Energia, jaką uzyskujemy z cukrów jest 5 razy szybciej dostarczana naszym mięśniom niż ta, pochodząca z tłuszczów.

Nadmiar węglowodanów, czyli nasz zapas energetyczny, jest przechowywany w mięśniach i wątrobie w postaci glikogenu. Podczas dużego wysiłku fizycznego organizm wykorzystuje ten zapas. Jeśli i te zapasy się skończą, szybko odczujemy zmęczenie, będziemy wyczerpani, wówczas organizm zacznie szukać alternatywnych źródeł energii i rozpocznie spalanie nieefektywnych tłuszczy. Jest to zdecydowanie bardziej szkodliwe i wyczerpuje nas jeszcze bardziej niż spalanie węglowodanów, ponieważ potrzebujemy znacznych zasobów energii, aby trawić tłuszcze.

Dlatego w diecie nie może zabraknąć cukrów prostych i złożonych, o czym szczególnie należy pamiętać przed treningiem. Węglowodany nie tylko dostarczają energii, ale i regulują poziom cukru we krwi i chronią go przed zamianą w tłuszcz. 60 – 65% – tyle wynosi dzienne zapotrzebowanie organizmu na węglowodany.

Produkty bogate w węglowodany, których spożywanie przed treningiem daje najlepsze efekty wydolnościowe:

  • Produkty zbożowe – pieczywo białe, żytnie, chrupkie i pełnoziarniste, bułki, ciastka, otręby, płatki, musli etc.
  • Ryże, makarony, gotowane ziemniaki – wszystkie są doskonałym źródłem cukru złożonego, skrobi, stąd ich stała obecność podczas obiadu.
  • Warzywa strączkowe, takie jak fasola, groszek i soja oraz okopowe, czyli buraki, marchewka i pietruszka.
  • Owoce świeże i suszone.
  • Dżemy, marmolady, konfitury, miody.
  • Budynie, galaretki, kisiele, koktajle, jogurty i oczywiście czekolada.

Przed porannym joggingiem wystarczy zjeść batonik, miseczkę musli, banana lub jogurt. Nie musi być to duży posiłek, ważne, żeby w ogóle cos zjeść, a po kwadransie możemy przystąpić do ćwiczeń.

Spożywając węglowodany musimy pamiętać o sprawdzeniu ich indeksu glikemicznego. Indeks glikeminczy (IG) to uśredniony, procentowy wzrost stężenia glukozy we krwi po spożyciu porcji produktu zawierającego 50 gramów przyswajalnych węglowodanów.

Wysoki indeks glikemiczny mają przede wszystkim takie produkty, jak:

– wszystkie zbożowe i kukurydziane,

– ziemniaki,

– ryż,

– słodycze,

– banany,

– marchewka,

– rodzynki,

– dżemy,

– miód.

Są to produkty bogate w cukry łatwo przyswajalne i powinniśmy je spożyć od 2 do 6 godzin po treningu, ponieważ to one pomagają odbudować zapasy glikogenu, magazynowanego w mięśniach.

Węglowodany o niskim indeksie glikemicznym są trudniej przyswajalne, dlatego powinniśmy zjadać je dopiero po 6 godzinach od treningu, nie będą się odkładać w postaci tłuszczyku, ale potrzebują więcej czasu na wchłonięcie. Znajdziemy je w takich produktach, jak:

– owoce,

– warzywa strączkowe,

– mleko,

– makarony,

– jogurty,

– kasza gryczana,

– kukurydza,

– orzeszki ziemne,

– kapusta,

– soki warzywne i owocowe.

Białka

Białka, czyli proteiny to główny składnik budulcowy. Odpowiadają za wzrost kości, mięśni i każdej komórki w organizmie, katalizują też wiele reakcji biochemicznych, zwalczają antygeny, biorą udział w transporcie substancji odżywczych do tkanek, żywią i budują cały organizm – ich rola jest nie do przecenienia. Ilość białka w codziennej diecie powinna stanowić 15 – 20%. Tyle wystarczy, aby dostarczyć organizmowi budulca, zbyt duża ilość białek będzie się odkładać w postaci tkanki tłuszczowej, może też zakłócić metabolizm.

W wyniku trawienia białka zostają rozłożone do aminokwasów, których jest 22. Dwanaście z nich wytwarza organizm, resztę musimy mu dostarczyć.

Najwięcej białka znajdziemy w produktach mlecznych i nabiale, orzechach, warzywach strączkowych i produktach zbożowych.

Tłuszcze

Mimo, że dietetycy zalecają ograniczanie tłuszczów, to nie możemy ich całkowicie wyeliminować z naszej diety. To w tłuszczach rozpuszczają się witaminy A, D, E i K, są budulcem dla komórek i wyściełają narządy wewnętrzne, utrzymują ciepło ciała, odpowiadają za prawidłową pracę mózgu, wspomagają i chronią układ immunologiczny i krwionośny.

Optymalna dawka tłuszczów dla sportowców to 20 – 25%, większa ilość powoduje ich odkładanie się w zbędne kilogramy i tkankę tłuszczową.

Mamy tłuszcze nasycone i nienasycone, najlepsze i najbardziej wartościowe są tłuszcze nienasycone, które w temperaturze pokojowej mają ciekłą konsystencję. Tłuszcze mają pozytywny wpływ na organizm, obniżają poziom złego cholesterolu, zmniejszają wystąpienie chorób układu krwionośnego i pracy serca. Są to głównie tłuszcze pochodzenia roślinnego i należą do nich wszystkie oleje roślinne oraz oliwa – najlepiej tłoczone na zimno. Znajdziemy je też w orzechach, awokado, słoneczniku i migdałach.

Tłuszcze nasycone są głównie pochodzenia zwierzęcego, możemy je też spotkać w utwardzanych margarynach. To one są odpowiedzialne za epidemię otyłości, zwiększają poziom złego cholesterolu, a tym samym ryzyko wystąpienia chorób serca. Z tłuszczów nienasyconych powinniśmy zrezygnować lub zredukować ich spożycie do minimum.

Minerały

Minerały to składniki, które są rozpuszczane w wodzie i podczas każdego wysiłku bardzo szybko je wypacamy, dlatego uzupełnianie ich niedoborów jest tak ważne.

  • Magnez – jego braki to najczęstsza przyczyna bólów stawowo-mięśniowych, bolesnych skurczów, osłabienia kondycji skóry, włosów i paznokci. To on bierze udział w reakcjach, podczas których glukoza jest zamieniana na energię. Magnez znajdziemy w orzechach, najwięcej mają go migdały, pestkach dyni i słonecznika, ziarnach zbóż, warzywach strączkowych i liściastych, dzikim ryżu, kaszy gryczanej, kiełkach pszenicy, bananach i pietruszce.
  • Potas – brak tego minerału może doprowadzić do odwodnienia. Wybierając wodę, zwróćmy uwagę na zawartość w niej potasu, to potas odpowiada za dostarczenie wody do każdej komórki organizmu. Nie zawsze samo picie wody wystarcza, aby zapewnić sobie odpowiednią dawkę tego minerału. Jego doskonałym źródłem są warzywa, w tym liściaste, owoce, pestki słonecznika, rośliny strączkowe i nabiał.
  • Żelazo – jest odpowiedzialne za transport tlenu do wszystkich komórek, w jego przyswajaniu pomaga kwas foliowy, witaminy C, B6, B12 i E, jego niedobór powoduje anemię oraz niedotlenienie. Produkty o dużej zawartości żelaza to: ciemne warzywa liściaste, ziemniaki, ziarna zbóż, suszone figi i śliwki, rodzynki, morele, tofu, melasa, pistacje, arbuz, kiełki, pestki dyni i orzechy ziemne.
  • Wapń – buduje kości i odpowiada za pracę mięśni, podobnie jak przy niedoborze magnezu, niedobór wapnia skutkuje bolesnymi skurczami, drżeniem kończyn, osłabieniem układu kostnego. Wapń i magnez pozostają ze sobą w ścisłym związku. Źródłem wapnia są ciemne warzywa liściaste, nabiał, migdały, figi, daktyle, morele, pietruszka, fasola, tofu, groszek, pestki słonecznika i sezam.
  • Cynk – odpowiada za wzrost i wzmocnienie mięśni oraz właściwe ukrwienie, pomaga w gojeniu się ran. Najwięcej cynku zawierają orzechy, pełnoziarniste pieczywo, pestki dyni, płatki zbożowe, kiełki pszenicy, nabiał i rośliny strączkowe.
  • Mangan – pomaga w przyswajaniu witamin, odpowiada za prawidłowe uformowanie układu chrzęstnego i kostnego, jego niedobory skutkują zmęczeniem, osłabieniem oraz bólami w stawach. Mangan znajdziemy w ziarnach zbóż, tofu, orzechach, wodorostach, brązowym ryżu i fasoli.
  • Chrom – wpływa na metabolizm glukozy i kwasów tłuszczowych, wpływa na proces wzrostu mięśni. Orzechy ziemne, jabłka, winogrona, zboża, ser, drożdże, szpinak, grzyby, melasa i miód – oto źródła chromu.
  • Fosfor – to on przekazuje energię do mięśni, dlatego nie może go zabraknąć w naszej diecie, aby zapewnić sobie odpowiednią dzienną dawkę fosforu musimy spożywać migdały, orzechy ziemne, szpinak, szparagi, owsiankę, warzywa strączkowe, ziarna, otręby, jogurty i słodkie ziemniaki.
  • Sód – ten pierwiastek jest wyjątkowy, ponieważ zazwyczaj mamy go w nadmiarze, co powoduje zatrzymaniem wody w organizmie. Dlatego powinniśmy uważać z soleniem oraz unikać naturalnie słonych produktów, wybierajmy też wodę niskosodową.
  • Selen – wspomaga układ odpornościowy i reguluje metabolizm, jego niedobór powoduje dolegliwości stawowo-mięśniowe oraz sercowe. Selen znajdziemy w roślinach strączkowych, pełnoziarnistym pieczywie, orzechach brazylijskich, wodorostach, nabiale, awokado, czosnku, rzodkiewce, cebuli.

Witaminy

Podobnie jak minerały, większość witamin rozpuszcza się w wodzie i bardzo szybko je tracimy, a biorą udział w wielu procesach biochemicznych, jakie zachodzą w organizmie. Brak witamin powodują uwalnianie się szkodliwych wolnych rodników, które uszkadzają komórki naszego ciała i tkankę mięśniową.

  • Witamina A – zwalcza wolne rodniki wspomaga układ odpornościowy i poprawia stan włosów, skóry i paznokci.
  • Witamina D – bez niej nie będziemy przyswajać fosforu i wapnia, odpowiada za wzrost kości.
  • Witamina E – zwana witaminą młodości, wzmacnia i odtruwa, przyśpiesza proces regeneracji organizmu po treningu.
  • Witamina K – jest odpowiedzialna za krzepliwość krwi.
  • Witamina C – jej brak spowoduje niewchłanianie żelaza, wspomaga odporność.
  • Witaminy z grupy B – biorą udział w przemianach białek, tłuszczy i cukrów.

To najpopularniejsze witaminy, które znajdziemy w większości warzyw, owoców i zbożach. Dobrze zbilansowana dieta biegacza musi uwzględniać składniki ze wszystkich grup: tłuszcze, węglowodany, białka, sole mineralne oraz witaminy. Dostarczenie tych składników w odpowiednich proporcjach sprawi, że nie będziemy musieli się wspomagać sztuczną suplementacją.