Depilacja pastą cukrową

Chęć posiadania gładkiego ciała bez zbędnych włosków sprawia, że kobiety poszukują coraz to nowszych, bardziej skutecznych i mniej bolesnych metod depilacji. W polskich salonach kosmetycznych coraz częściej można wypróbować usuwania włosków przy pomocy całkowicie naturalnej pasty cukrowej. Choć depilacja cukrowa w Polsce jest jeszcze nowością, w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej stosowana jest od stuleci.

W krajach arabskich wiedza o recepturze i stosowaniu pasty cukrowej przekazywana jest przez kobiety z pokolenia na pokolenie. Pasta cukrowa nazywana Halaweh – jest całkowicie naturalnym środkiem do depilacji, gdyż składa się z wody, cukru i soku z cytryny. Ponieważ nie zawiera żadnych sztucznych substancji nie ma ryzyka, że wywoła reakcje alergiczne. Z powodzeniem może być stosowana przez kobiety i mężczyzn do depilacji całego ciała, także do bardzo dokładnego usuwania włosków z brwi, pachwin i miejsc intymnych. Zamiast wydawać duże kwoty na depilację w salonie kosmetycznym, warto wzorem arabskich kobiet zadbać o gładkość skóry w zaciszu własnego domu.

Depilacja cukrowa na zimno

Samodzielne przyrządzenie pasty cukrowej wymaga wprawy, jednak z pewnością każda kobieta stwierdzi, że jest to bardzo opłacalna metoda – nie tylko dla portfela, ale przede wszystkim dla efektów. Różne panie stosują różne proporcje składników, lecz bardzo wielu zwolenników ma przepis: 2 szklanki cukru, ¼ szklanki wody, ¼ szklanki soku z cytryny. Składniki te należy wymieszać w rondelku i gotować na małym ogniu, cały czas pastamieszając drewnianą łyżką (trzeba zwracać uwagę, aby nie przypalić substancji). Składniki należy podgrzewać przez około 30 minut do uzyskania masy o wyglądzie płynnego karmelu – powinna mieć kolor ciemnego bursztynu. Odpowiednio długi proces podgrzewania ma wpływ na późniejszą konsystencję pasty. Jeśli była podgrzewana zbyt krótko, będzie się kleić i nie uda się wyrobić kulki. Gdy pasta przypomina płynny karmel, garnuszek można zestawić z ognia, by masa mogła wystygnąć. Choć proces przygotowania odbywa się „na ciepło”, pasta jest gotowa do użycia dopiero po ostudzeniu do temperatury ciała człowieka. Wówczas należy wziąć część masy i zacząć wyrabiać w dłoniach, aż pasta stanie się plastyczna i uzyska kolor jasnobeżowy. Gdy zacznie przypominać plastelinę, należy uformować kulkę i przyłożyć ją do skóry. Depilacja cukrowa różni się tym od innych metod depilacji, że pastę nakłada się pod włos poprzez rozprowadzenie kulki na skórze i usuwa zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa, przez co zabieg jest mniej bolesny. Wiele osób usuwa pastę cukrową jak wosk – pod włos – lecz w krajach pochodzenia depilację cukrową wykonuje się z włosem. Za każdym razem należy ponownie uformować kulkę, rozprowadzić, dobrze dociskając ją do skóry, aby oblepiła włoski i szybkim ruchem zerwać z włosem. Pasta cukrowa bardzo dobrze chwyta nawet bardzo krótkie, 2-3 milimetrowe włoski. Dużą zaletą pasty cukrowej jest także to, że jedną kulkę można używać wielokrotnie, przy czym pasta za każdym razem oblepia włosy, a nie skórę, nie powodując podrażnień jak np. wosk, który usuwa także fragmenty naskórka. Jeśli samodzielne wykonanie pasty cukrowej sprawia nam trudności, możemy skorzystać z gotowych past w pojemniczkach, które sprowadzane są do Polski z krajów arabskich. Oryginalną pastę Halaweh według tradycyjnej receptury oferuje m.in. sklep Helfy.pl . Wystarczy wyjąć z pojemnika porcję – będzie miała twardą postać – i ogrzać ją suszarką, aż zmięknie. Następnie należy ją wyrabiać do konsystencji jasnobeżowej plasteliny. Bez większego wysiłku otrzymamy pastę gotową do wielokrotnego użytku. Jeśli nasza skóra jest wrażliwa, mamy skłonność do pajączków i żylaków, depilacja cukrowa na zimno będzie dla nas najbezpieczniejszą i najskuteczniejszą metodą usuwania włosków.

Depilacja cukrowa na ciepło

Depilację cukrową można przeprowadzać nie tylko przy użyciu wystudzonej kulki, lecz także na ciepło – ten sposób przypomina depilację plastrami z woskiem. Przygotowana pasta powinna być ciepła, lecz nie za gorąca, by uniknąć poparzenia. Ciepłą pastę należy rozprowadzić na skórze cienką warstwą w przeciwnym kierunku niż rosną włosy. Kolejnym krokiem jest przyklejenie bawełnianych lub celofanowych plastrów i wygładzenie ich, by bardzo dobrze przylegały do skóry i włosów. Następnie należy je szybkim ruchem oderwać zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa i tak postępować aż do usunięcia całego owłosienia. Aby pasta nie ostygła, można ją lekko podgrzewać co jakiś czas.

Przewaga pasty cukrowej nad innymi metodami depilacji

Depilacja pastą cukrową jest najbardziej naturalną metodą usuwania włosków. Ponieważ w składzie nie ma konserwantów, barwników i innych substancji chemicznych, nie ma ryzyka, że wywoła reakcję uczuleniową, co jest możliwe przy stosowaniu kremów do depilacji. Nie musimy się także obawiać bolesnego uszkodzenia naskórka jak przy woskowaniu, gdyż pasta przykleja się do włosków a nie do skóry. Pasta cukrowa nie tylko nie szkodzi skórze, ale wręcz ją pielęgnuje, gdyż skóra po paście jest oczyszczona, odżywiona i miękka w dotyku (cukier działa jak naturalna ochrona antybakteryjna). Ponadto zabieg jest mniej bolesny niż np. depilacja woskiem czy depilatorem elektrycznym, gdyż włoski usuwane są zgodnie z kierunkiem swojego wzrostu. Nie łamią się tuż pod skórą (mniejsze ryzyko późniejszego wrastania) i są usuwane wraz z cebulkami, dlatego efektem gładkiej skóry można się cieszyć przez kilka tygodni. Przy goleniu maszynką już następnego dnia odczuwamy pojawienie się włosków, gdyż ich cebulki nie zostały usunięte. Kobiety, które regularnie stosują depilację cukrową, zauważają, że ich włosy z czasem rosną coraz cieńsze i rzadsze. W razie potrzeby cukrowanie można powtarzać bardzo często, gdyż pasta chwyta nawet bardzo krótkie włoski. Co ważne, depilacja pastą cukrową jest zabiegiem bardzo higienicznym, gdyż do jej przeprowadzenia nie potrzeba żadnych narzędzi, które niosą ryzyko skaleczenia czy zakażenia. Nie potrzeba także dodatkowych środków kosmetycznych, gdyż pozostałości pasty wystarczy zmyć ciepłą wodą. 

Zamiast korzystać z drogich metod depilacji o różnej skuteczności, które proponują nam salony kosmetyczne, warto w domowym zaciszu wypróbować sposobu usuwania włosków, który arabskie kobiety stosują od lat. Depilacja naturalną pastą cukrową zaskoczy nas prostotą wykonania, efektywnością i gładką, odżywioną skórą przez bardzo długi czas.

nogi

Kosmetyczny niezbędnik: olej migdałowy

Każda kobieta w swojej łazience posiada kosmetyk, którego używa ze szczególnym upodobaniem i gdy tylko się skończy, kupuje kolejny. Ulubionym kosmetykiem Włoszek jest olej migdałowy, który stosują bez ograniczeń na włosy i skórę całego ciała. Warto przyjrzeć się temu jasnożółtemu olejowi, gdyż jest prawdziwą skarbnicą dobroczynnych składników i – co najważniejsze – jest zdrową alternatywą dla chemicznych kosmetyków. 

Olej migdałowy otrzymuje się dzięki wyciskaniu migdałów, które zawierają ok. 50 % tłuszczu. Można go uzyskać ze słodkich i gorzkich migdałów, lecz do celów kosmetycznych stosowana jest jedynie odmiana słodka (olej z gorzkich migdałów zawiera szkodliwy cyjanowodór). W kosmetyce olej migdałowy używany jest głównie jako składnik balsamów i kremów, lecz z powodzeniem może być stosowany samodzielnie jako odżywka dla włosów i skóry. Rozprowadzony na skórze nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy, szybko się wchłania. Co istotne, nadaje się do pielęgnacji każdego typu skóry – szczególnie polecany jest dla cery wrażliwej, bardzo suchej i dojrzałej. Bez obaw można go używać do pielęgnacji delikatnej skóry dzieci – to bardzo dobra alternatywa dla chemicznych oliwek.

Bogactwo odżywczych składników

Olej migdałowy zawiera szereg naturalnych substancji odżywczych, takich jak proteiny, sole mineralne oraz witaminy A, E, D i z grupy B. Witaminy A i E zaliczane są do „witamin młodości”, które pozytywnie wpływają na jędrność i elastyczność skóry, opóźniając procesy starzenia. Witamina D chroni skórę od negatywnych czynników zewnętrznych, zaś witaminy z grupy B zapobiegają odwodnieniu komórek. Olej migdałowy zawiera również duże ilości kwasu linolowego i oleinowego, które zmiękczają naskórek i wzmacniają lipidową barierę ochronną skóry.

Dla matki i dla dziecka

Olej migdałowy jest bardzo dobrym emolientem, tzn. że zabezpiecza skórę cienką warstwą ochronną, zapobiegając w ten sposób utracie wody. Dzięki temu skóra zachowuje elastyczność. Jest to szczególnie ważne dla przyszłych mam, które pragną uniknąć rozstępów. W czasie ciąży warto smarować olejkiem migdałowym cały brzuch, piersi, biodra, uda i pośladki. Najlepiej wmasować go okrężnymi ruchami tuż po kąpieli. Olej migdałowy przyda się także po porodzie – do pielęgnacji bardzo delikatnej skóry dziecka. Łagodnie nawilży wrażliwą skórę, skutecznie złagodzi wszelkie zaczerwienienia i podrażnienia wywołane stosowaniem pieluszek. Wystarczy dodać kilka kropel olejku do wanienki, aby skóra dziecka po kąpieli była delikatnie natłuszczona. Czysty olej migdałowy oferuje m.in. KTC i Ayuuri.

Pielęgnacja różnych typów skóry

mogdalyOlej migdałowy to naturalne rozwiązanie problemu bardzo suchej i wrażliwej skóry. Jest to problem masowy, gdyż detergenty, z którymi mamy do czynienia, usuwają lipidy naskórka, a w wielu przypadkach wywołują silne alergie. Pomogą tu odżywcze składniki zawarte w oleju migdałowym, które złagodzą stany zapalne skóry (także dotkniętej egzemą czy łuszczycą). Olej sprawdzi się również w przypadku poparzeń promieniami UV – złagodzi ból po zbyt długim opalaniu na plaży lub w solarium. To także naturalny środek przeciwzmarszczkowy, gdyż zawiera witaminy młodości niwelujące szkodliwy wpływ wolnych rodników oraz chroni komórki skóry przed utratą wody. Aby zapobiec powstawaniu zmarszczek, warto spróbować niezwykle relaksującego masażu twarzy z olejem migdałowym. Więcej uwagi należy poświęcić miejscom podatnym na pojawianie się zmarszczek: czołu, okolicom oczu i nosa. Utrata elastyczności skóry to także problem osób, które stosują dietę. Aby uniknąć nieestetycznych rozstępów powstałych w wynikukuracji odchudzającej, warto podczas całego procesu masować olejem migdałowym brzuch, biodra, pośladki, uda i ramiona. Masaż przy użyciu olejku migdałowego można wykonać na każdym typie skóry. Ciało po nim będzie nawilżone, miękkie w dotyku i bardzo gładkie, a my sami poczujemy się niezwykle zrelaksowani.

Naturalna odżywka do włosów

Olej migdałowy to także naturalne remedium na matowe, suche i zniszczone włosy. Dzięki niemu odzyskają witalność i blask. Aby odżywić osłabione kosmyki, wystarczy wetrzeć w nie olej migdałowy, pozostawić na głowie przez po pół godziny i następnie umyć szamponem. Po takim zabiegu włosy będą nawilżone, błyszczące i bardziej miękkie. Jeśli przed wyjściem na plażę lub basen posmarujemy olejem końcówki włosów, będą one zabezpieczone przed chlorem, słońcem czy wiatrem.

Zamiast stosować chemiczne specyfiki, które więcej szkodzą niż pielęgnują, warto sięgnąć po prosty, naturalny kosmetyk, znany na południu Europy i Azji od setek lat. Zamiast drogich balsamów i kremów, warto wybrać czysty olej migdałowy – jeden z najlepszych olejów na świecie.

Przetrenowanie – symptomy i leczenie

Błędem jest myślenie, że tylko „zawodowi” sportowcy mogą nabawić się stanu przewlekłego zmęczenia spowodowanego intensywnym wysiłkiem. Przetrenowanie, bo o tym tu mowa, to przypadłość, która może przytrafić się każdemu, kto uprawia jakiś sport i to niekoniecznie wyczynowo.

Wystarczy że doprowadzimy do nadmiernego przemęczenia organizmu i nie damy mu odpowiedniego czasu na odpoczynek. Symptomy świadczące o przetrenowaniu są bardzo słabo zauważalne.

Zatem powinniśmy być na nie wyczuleni, by wiedzieć kiedy reagować, zanim doprowadzimy do stanu, który może wymagać leczenia szpitalnego. W trakcie treningu wyczerpujemy zapasy glikogenu, znacznie odwadniamy organizm. Jeśli nie zapewnimy mięśniom, ścięgnom, kościom odpowiedniego czasu na regenerację, doprowadzimy się do stanu przewlekłego wyczerpania, który objawiać się będzie  poprzez objawy subiektywne, czyli odczuwane przez nas samych:

  • silne wyczerpanie
  • duszności
  • zniechęcenie
  • zawroty głowy
  • poczucie otępienia
  • niechęć do treningów
  • apatia
  • rozdrażnienie
  • złe samopoczucie
  • bezsenność
  • brak apetytu
  • bóle mięśni i stawów
  • bóle głowy- częste, krótkie i bardzo mocne
  • bóle w okolicy serca
  • zmniejszona częstotliwość oddawania moczu
  • zmniejszenie popędu seksualnego
  • chudnięcie
  • zmniejszona bądź wzmożona pobudliwość

Pojawią się także obiektywne objawy przetrenowania:

  • pogorszenie kondycji
  • zmniejszenie wydolności organizmu
  • słabsze wyniki sportowe
  • drżenie kończyn
  • wzmożone pocenie się
  • słaba koordynacja ruchowa
  • mniej precyzyjne ruchy
  • wzrost ciepłoty ciała
  • podwyższone tętno
  • przyśpieszony oddech

WIĘCEJ NA TEMAT ZDROWEGO STYLU ŻYCIA ZNAJDZIESZ

button

bolmiesni

Przetrenowanie da o sobie znać także w wynikach badania krwi. Spadek poziomu hemoglobiny, erytrocytów i hematokrytu już jest sygnałem, że wymęczyliśmy organizm. Temu samemu dowodzi niski poziom testosteronu oraz mleczanów przy bardzo dużym obciążeniu, podobnie zmiany zaobserwowane w badaniu EKG.

Do stanu wyczerpania doprowadza właśnie wzmożony wysiłek fizyczny, nie dostosowany do granic własnych, sportowych możliwości, a dodatkowo niewłaściwa dieta, która nie dostarcza właściwych składników pożądanych przez aktywny organizm ( niedobór białka i witamin), zażywanie najróżniejszych używek, od papierosów po narkotyki, nie zważanie na potrzebę relaksu i odpoczynku. Także stosowanie środków dopingujących działa odwrotnie do zamierzonego celu- osłabia i męczy organizm, a nie poprawia jego wydolność.

Przetrenowanie może się pojawiać również w momencie kiedy podejmujemy intensywny trening po chorobie, w okresie rekonwalescencji i to niekoniecznie po poważnych dolegliwościach. Napytać biedy może nam zbyt wzmożony wysiłek fizyczny nawet po lekkich przeziębieniach.
Jeśli zaobserwujemy symptomy przetrenowania musimy podjąć kroki, zanim pojawią się kontuzje i poważniejsze urazy.

Po pierwsze, obowiązkowo należy zmniejszyć intensywność treningów i ćwiczyć rzadziej, lżej oraz mniej. Wysiłek powinien być zindywidualizowany, tzn. powinien być  dostosowany do możliwości i kondycji sportowca. Jeśli trenujemy w jeden dzień, w kolejny trzeba sobie odpuścić.

Po drugie, ważne jest, by zapewnić odpowiedni czas organizmowi na odpoczynek i regenerację. I tak na przykład, jeśli trenujemy kilka dni pod rząd, to co drugi dzień powinniśmy sobie odpuścić wysiłek fizyczny.

Po trzecie, trening powinien być wzbogacony o ćwiczenia odciążające i rozluźniające.

Po czwarte, jeśli podczas wysiłku odczuwane jest zmęczenie i zniechęcenie to trzeba przerwać. W zamian zaleca się odpoczynek bądź wykonywanie lekkich, relaksujących ćwiczeń, np. jogę.

Po piąte, dieta musi być pełnowartościowa, uzupełniona o produkty z dużą ilością węglowodanów, protein i tłuszczy, witamin z grupy B oraz witaminy C. Pożywienie winno być nieprzetworzone i w 100% naturalne. Ważne jest, by unikać suplementów diety i przyjmowania leków.

Po szóste, trzeba spać tyle, ile organizm potrzebuje. Procesy regeneracyjne przebiegają najefektywniej podczas snu- całościowego odpoczynku ciała i duszy. Dlatego należy poświęcić na to odpowiednią ilość czasu.

Po siódme, przed i po wysiłku, w ciągu całego dnia wymagane jest odpowiednie nawodnienie organizmu. Skutkiem przetrenowania jest odwodnienie, dlatego trzeba pić więcej wody niż zwykle.

Po ósme, osłabione mięśnie i stawy potrzebują odciążenia. Pływanie, jazda rowerem po płaskim terenie, spacer to najlepsze sporty w takim przypadku. Takie formy ruchu przyśpieszają proces regeneracji i wzmacniają kondycję

Po dziewiąte, przy przetrenowaniu pomagają także zabiegi w saunie (po konsultacji z lekarzem) oraz stymulujące masaże.

Po dziesiąte, jeśli jest taka możliwość, powinno się zmienić klimat na bardziej pobudzający- wyjechać nad morze lub w góry.

Jeśli objawy przetrenowania zostaną zbagatelizowane i nie podejmie się odpowiednich działań, by je zniwelować, możemy doprowadzić się do poważnych stanów, które będą wymagać skomplikowanego leczenia, a czasem i zrezygnowania ze sportu na zawsze. Kontuzje, zapalenia, urazy- to właśnie te groźne konsekwencje. Trzeba zatem wsłuchiwać się we własny organizm i nie ignorować tego, co nam sygnalizuje swoim zachowaniem.

 

Candida albicans. Niebezpieczny drożdżak

Candida albicans to pasożytniczy grzyb zaliczany do drożdżaków, który żyje w przewodzie pokarmowym ok. 40% populacji. Jego niewielka ilość nie przeszkadza prawidłowemu funkcjonowaniu organizmu, grzyb współżyje z innymi mikrobami składającymi się na florę fizjologiczną przewodu pokarmowego. Problem pojawia się, gdy populacja drożdżaków znacznie się rozrasta w przyjaznych dlań warunkach-przy nieodpowiedniej diecie, w stresie, w wyniku zażywania antybiotyków. Candida wykracza wtedy poza przewód pokarmowy, zagnieżdża się w innych częściach ciała i zmienia swoją formę- ze zwykłego grzyba drożdżaka przeistacza się w niebezpieczną bakterię odporną na działania antybiotyków i leków przeciwgrzybicznych. Z przewodu pokarmowego dostaje się do ścian jelit, co jest początkiem wielu poważnych dolegliwości i chorób. Następnie atakuje krew, w niej podróżuje po organizmie, wybiera najbardziej cieple i wilgotne organy ludzkiego organizmu i tam się zasiedla.

Medycyna konwencjonalna jest bardzo często bezradna w leczeniu i rozpoznawaniu obecności tego złośliwego pasożyta. Bardzo wiele symptomów może być sygnałem, który świadczy o tym, że w organizmie zagnieździł się drożdżak candida: wieczne zmęczenie, wzdęcia, biały nalot na języku, nudności, wzmożone wydzielanie śluzu, nawracające problemy z zatokami, bóle stawów, stany podgorączkowe, bóle głowy, cienie pod oczami, uczucie suchości w ustach i suchych oczu, wysypki, trudności z koncentracją, katar sienny, infekcje uszu, nietolerancja alkoholu lub glutenu, stany depresyjne, problemy trawienne, kłopoty z pamięcią, uczucie zmęczonych nóg, niespokojny sen, problemy z oddychaniem, infekcje narządów płciowych. Objawy te ( choć nie jest to wyczerpująca lista) są dla nas sygnałem, że w organizmie obecny jest grzyb candida. Wszelkie toksyny nagromadzone w naszym ciele w wyniku np. nieodpowiedniej diety bądź zakłóceń w działaniu metabolizmu, określane są w ajurwedzie terminem ama. W tym wypadku szkodliwymi substancjami są powodujące wewnętrzne spustoszenie grzyby candida.

Prosty test na obecność drożdżaka Candida

Aby upewnić się czy rzeczywiście mamy problem z grzybami candida, można zrobić domowy test o wysokim stopniu trafności. Rano, po przebudzeniu, należy splunąć do szklanki z czystą wodą. Jeśli po 30 minutach woda pozostanie czysta, a ślina wypłynie na powierzchnię, nie musimy obawiać się zatrucia organizmu candidą. Jeśli natomiast po upływie tego samego czasu woda jest zmącona bądź ślina przyjęła tasiemkową strukturę- możemy być pewni, że organizm nasz zaatakowały grzyby pasożytnicze.

Pojawieniu się drożdżaków w organizmie sprzyja wzmożone spożywanie cukru, zażywanie antybiotyków, osłabiona odporność organizmu, częste przeziębienia, stany depresyjne, stres, zanieczyszczenie środowiska, stosowanie konserwantów w przemyśle spożywczym, wspomaganie produkcji żywności chemią- to wszystko stwarza idealny grunt pod rozwój candidy. Ajurweda proponuje kilka rozwiązań, by przywrócić odpowiedni, nieszkodliwy poziom drożdżaków, pozbyć się ich nadmiaru i zapobiec powstawaniu amy. Przede wszystkim dieta:

  • Przyjacielem candidy jest niewątpliwie cukier. Czekolada, ciastka, desery to pokarm drożdżaków. Podobnie owoce o dużej zawartości cukru- jak śliwki, winogrona, truskawki. Takich przyjemności należy więc unikać.
  • Należy zrezygnować z odgrzewanych posiłków, pozostałych z dnia poprzedniego, gdyż są one siedliskiem bakterii. Poza tym takie pokarmy są o wiele bardziej ciężkostrawne od świeżych, przygotowywanych i spożywanych od razu.
  • Pokarmy naszpikowane konserwantami, przetwarzane, wspomagane hormonami, dalekie od naturalnych, szczególnie mięso czy nabiał, powinny zostać usunięte z diety, jeśli chcemy pozbyć się candidy.
  • Grzyby, sery pleśniowe, produkty tworzone w procesie fermentacji- w oczywisty sposób sprzyjające rozmnażaniu się drożdżaków, również należy wyrzucić ze swojego menu
  • Im więcej pijemy wody, tym lepiej. Czysta woda to najlepszy napój oczyszczający cały organizm ze wszelkich toksyn, nie pozwala bakteriom zagnieżdżać się w przewodzie pokarmowych, gdyż sukcesywnie je stamtąd wypłukuje. Wody nigdy nie za dużo.
  • Gorzkie, kwaśne warzywa to właściwy wybór. Najlepiej jeść je na surowo, ewentualnie gotować krótko na parze.
  • Do potraw dobrze jest dodawać kardamon, cynamon, ostrą paprykę, czosnek, czarny pieprz, kminek- są przyprawami dobrze wpływającymi na trawienie i zwalczają toksyny.
  • Warto rozpocząć dzień od wypicia bardzo prostej mikstury- ciepłej wody z wyciśniętym sokiem z jednej cytryny. Candida nie lubi kwaśnego, a antybakteryjne właściwości cytryny są blokadą dla rozmnażania się grzybów. Ciepły napój spożyty rano zadziała regulująco na system trawienny i przygotuje go do działania na cały dzień.

Przy pozbywaniu się candidy z organizmu pomogą także odpowiednie zioła ajurwedyjskie, działające przeciwgrzybicznie i anty-pasożytniczo, jak waleriana czy piołun, a także mieszanki oparte na starych, indyjskich recepturach powszechnie stosowane w medycynie ajurwedyjskiej. Np. Triphala- to zestaw ziól wspomagający pracę jelit i trawienie, zwalcza zaparcia, niestrawność. Reguluje, wzmaga oczyszczanie jelit z zalegających tam cząstek pokarmu, pomaga wydalać z organizmu zbędne substancje. Podobnie na trawienie działa Amalaki Rasayana, które również wspomaga w prawidłowym działaniu zatoki oraz układ oddechowy, jest bogatym źródłem witaminy C, tworzy środowisko zupełnie nieprzyjazne drożdżakom. Przeciwgrzybicznie i antybakteryjnie działa specyfik z liści neem- odbudowuje naturalną odporność, oczyszcza krew i wątrobę, również reguluje trawienie. Natomiast w walce ze stresem i nieregularnym snem, dwoma czynnikami, które wspierają candidę, dopomoże Ashwagandha Rasayana.

Candidy nie da się wyleczyć jedynie poprzez dietę i zażywanie odpowiednich ziół. Trzeba również wprowadzić zmiany w swoim dotychczasowym stylu życia. Jako że ajurweda wyznaje zasadę, że ruch to zdrowie, cierpiący na drożdżaki nie mogą o codziennych ćwiczeniach zapominać. Rano, na świeżym powietrzu, po południu, wieczorem- kiedy tylko jest taka możliwość, należy wykonywać ćwiczenia w zależności od tego, jaką doszę reprezentujemy.

Także jeśli śpimy mało, kładziemy się do łózka bądź wstajemy o różnych porach- najwyższy czas to zmienić. Regularny sen to najważniejszy sposób na dobre samopoczucie, regenerację i zgromadzenie energii na cały, kolejny dzień. Podobnie działają masaże- energetyzująco i relaksująco, są dobrym wstępem do spokojnego snu. Co więcej, masaże uwalniają toksyny z organizmu i pozwalają uzyskać równowagę psychiczną.

Kluczową sprawą jest także radzenie sobie ze stresem, który osłabia naszą odporność. Joga, medytacja, sen, masaże- wszystko to działa odstresowująco i zbawiennie na umysł, emocje, samopoczucie, czyli zdrowie fizyczne i psychiczne.

Przy walce z candidozą zbędne, a czasem niewystarczające, okazuje się szpikowanie antybiotykami czy innymi chemicznymi lekami antypasożytniczymi. Warto więc zastosować się do kilku prostych zasad medycyny naturalnej, by poradzić sobie z tym dzikim lokatorem naszego organizmu, jakim jest candida.

Zaciekawił Cię artykuł? Zapraszamy do zapoznania się z innymi poradami na temat zdrowia.

BUTTON

Cenne samosiejki w ogrodzie

W naszym wypielęgnowanym ogródku często pojawiają się rośliny, których nikt tam nie zapraszał – samosiejki. Zazwyczaj nazywane chwastami i konsekwentnie wyrywane, lądują na pryzmie kompostowej. Wszyscy je znamy, lecz głównie jako ciągłe utrapienie, nie podejrzewając ich o żadne cenne właściwości. Tymczasem są one często smacznym, zdrowym i pożywnym źródłem pokarmu, znanym w dawnych czasach a dzisiaj niesłusznie zapomnianym. Mają silne właściwości lecznicze, są bogatym źródłem witamin, którym nie dorównują sztucznie sporządzane suplementy. Do tego świetnie przydają się do pielęgnacji urody. Garnek lub apteczka są dla samosiejek o wiele lepszym miejscem niż kompost, a nam na pewno w ten sposób bardziej się przydadzą. Przedstawiamy najpopularniejsze z nich.

Mniszek lekarski

Mniszek lekarski to roślina potocznie nazywana mleczem – zmora wszystkich, którzy tęsknią do idealnie wypielęgnowanego ogródka. Mlecze nie dają się łatwo wyplenić, a w rozsiewaniu nasion zawsze wydatnie pomagają dzieciaki, dla których puszysty dmuchawiec to jedna z ulubionych zabawek. Nasionka zakończone naturalnymi spadochronami lądują w najdalszych częściach trawnika, dając tam początek nowym roślinom o delikatnych zielonych listkach.

Mniszka nie sposób pozbyć się na dobre – ale może zamiast tego powinniśmy go polubić? Wbrew pozorom jest on rośliną wartościową nie tylko dla dzieci. Zapoznając się bliżej z jego właściwościami, przekonamy się, że mniszki są niezwykle bogate w cenne składniki odżywcze, a do tego smaczne. Uzupełniając naszą grządkę warzywną lub ogródek ziołowy, z natrętnego i nieproszonego lokatora mogą się stać mile widzianym gościem.

Co cennego w chwaście – czyli skład

mniszekMniszek lekarski to znakomite źródło witamin i soli mineralnych. Badając skład niepozornej rośliny znajdziemy w niej między innymi:

  • witaminę C – do 100 mg/100 g
  • karoten – do 8 mg/100 g
  • kwas foliowy sole wapnia, fosforu, żelaza, miedzi, manganu, potasu
  • kwas foliowy
  • ryboflawinę

Oprócz ogromnej ilości naturalnych witamin i minerałów (witamina C zaspokaja do 200% dziennego zapotrzebowania) w mniszku lekarskim znajduje się także inulina – ten związek chemiczny, stanowiący do 25% składu (w korzeniach do 40%) to naturalny prebiotyk, który stymuluje wzrost korzystnych dla człowieka bakterii w układzie pokarmowym, usprawnia jego pracę zapobiegając zaparciom i poprawia wchłanianie wapnia (co jest szczególnie istotne przy niedoborach tego pierwiastka). Inulina działa korzystnie na osoby, które mają problemy z układem krążenia z powodu niezdrowego trybu życia – powoduje obniżenie poziomu cholesterolu i tłuszczów we krwi.

Działanie lecznicze

Mniszek to roślina, której każda część zawiera cenne, zdrowe składniki i może stać się świetnym uzupełnieniem naszej domowej apteczki. Szykując się do zbioru mniszka pamiętajmy, aby dokonać tego w odpowiednim czasie, kiedy stężenie leczniczych substancji jest największe. Liście lub całe ziele zbieramy od wiosny do jesieni, przy czym najwartościowsze jest wczesną wiosną, zanim rozwiną się kwiaty. Kwiaty – przez cały okres kwitnienia wyszukujemy świeżo rozwinięte, bez oznak przekwitania. Suszymy, dzieląc na drobniejsze części. Korzeń najlepiej zbierać wczesną wiosną lub jesienią

Zebrane surowce rozkładamy do suszenia w przewiewnym, zacienionym miejscu, gdzie nie jest zbyt gorąco (do 40 C).

Mniszek to świetny, naturalny medykament na wiele dolegliwości. Działa ogólnie wzmacniająco, dlatego dobrze jest go stosować w przypadku nawracających infekcji. Przydaje się także w przypadku schorzeń wątroby i pęcherzyka żółciowego, gdyż działa żółciopędnie i zapobiega stłuszczeniu i marskości. Wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, przeciwdziała niedokrwistości (uwaga: dotyczy to wyłącznie ziela) – zwiększa poziom hemoglobiny a także liczbę białych i czerwonych krwinek. Jest wartościowym lekiem dla osób, które cierpią na nadwagę, gdyż zwiększa oddychanie wewnątrzkomórkowe, a co za tym idzie – przyspiesza metabolizm. Działa także antyobrzękowo i odtruwająco, więc jest znakomitym składnikiem kuracji oczyszczających.

Najpraktyczniejszą do stosowania formą mniszka jest napar: łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów zalewamy szklanką wrzącej wody i odstawiamy na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Mniszek w kuchni

Kulinarne eksperymenty z udziałem ziela mniszka najlepiej przeprowadzać wczesną wiosna, zanim jeszcze nie rozwinęły się jego żółte kwiaty. Liście są wówczas najdelikatniejsze i nie mają jeszcze charakterystycznego, gorzkiego smaku a w roślinie jest najwięcej składników odżywczych. Mniszek to znakomity i zdrowy surowiec do spożywania przede wszystkim na surowo, w postaci sałatki. Przyrządza się go jak sałatę majową lub kruchą. Zebrane wiosną liście starannie myjemy i rozrywamy (nie kroimy!) na drobniejsze części. Możemy zalać je sosem vinaigrette, oliwą lub śmietaną – a w zdrowszej wersji jogurtem naturalnym. Znakomitym dodatkiem do sałatki jest ostry ser pleśniowy a także inne warzywa z wiosennych grządek: młode pomidory, cebulki, szczypiorek, szpinak, czosnek, rzodkiewki… Doprawiamy według uznania.

Mniszek możemy także przyrządzić w postaci potrawki: kilogram ziela mielimy jak najdrobniej w maszynce do mięsa a następnie wkładamy do garnka, dolewając 3 – 4 łyżki wody i odrobinę oliwy. Gotujemy bez przykrycia na wolnym ogniu, w razie potrzeby uzupełniając odparowaną wodę. Po 15 minutach dodajemy zasmażkę -przyrządzoną z mąki i tłuszczu i rozrzedzoną śmietaną. Mieszamy wszystko, dodajemy do smaku czosnek i cebulę, doprawiamy curry, imbirem, zielem angielskim i pieprzem. Tak przyrządzone danie jest znakomitym dodatkiem do obiadu zamiast surówki (najbardziej pasuje do gotowanej soczewicy, ciecierzycy oraz fasoli) można je także potraktować jako nadzienie do naleśników.

Kwiaty mniszka to znany i doceniany już przez nasze prababcie surowiec na smaczne, lecznicze wino. Zanim w pełni się rozwiną, można z nich zrobić także marynatę.

Korzenie cenione przede wszystkim w ziołolecznictwie można także dodawać do potraw. Traktujemy je wówczas jak marchew, gotując do miękkości. Mocno doprawiamy, gdyż charakteryzują się raczej mdłym smakiem.

Komosa biała

Ta roślina, znana na naszych ziemiach od bardzo dawna, doczekała się dziesiątków nazw. Mówiono na nią: łoboda, natyna, wołok, szabaga, lebida, łapucha, łopucha, kumosa, warmuz, jarmucha, jarmuż, jarmużka, faćka, bańdocha – ale najczęściej – lebioda. To bogactwo nazewnictwa najlepiej mówi o znaczeniu roli, którą kiedyś musiała pełnić. W istocie, gdyby nie ona, wiele rodzin nie przetrwałoby na przednówku, gdy zapasy już się skończyły, a plonów jeszcze nie zebrano. O komosie przypominano sobie także później – w czasach największego głodu I i II wojny światowej. Podczas oblężenia Leningradu zapewniła wielu osobom przetrwanie i uratowała je od szkorbutu. W dzisiejszych czasach rośnie w niemal każdym ogródku – jednak niestety, w roli niechcianego chwasta. Tymczasem możemy wykorzystać ją jako cenne warzywo i przyrządzić smaczną i zdrową potrawę.

Co cennego w chwaście czyli skład

komosaKomosa charakteryzuje się wysoką wartością odżywczą. Znajdziemy w niej:

  • 16% białka
  • 49% węglowodanów
  • witaminę C
  • prowitaminę A
  • Dzięki wysokiej zawartości węglowodanów komosa jest dobrym i pożywnym składnikiem posiłków.

Komosa biała w kuchni

Do zastosowania kulinarnego najlepiej się nadają młode, delikatne listki – są najsmaczniejsze. Ponadto starsze mają toksyczne składniki, których jednak łatwo się pozbyć – wystarczy je kilkakrotnie przepłukać i zagotować, a wodę po obgotowaniu odlać. Wstępnie sparzyć wrzątkiem można także młodsze liście, będą dzięki temu smaczniejsze.

Po „wstępnej obróbce” liście lebiody można przyrządzić na wiele sposobów. Najlepiej potraktować ją jak szpinak, stosując w przepisach zamiennie z tym warzywem. Smaczna jest smażona – nasi przodkowie używali do tego celu smalcu, my możemy zastosować na przykład oliwę z oliwek. Usmażoną lebiodę rozrzedza się mlekiem lub śmietaną – podczas smażenia można dodać jajka lub gałązkę mięty, która doda apetycznego aromatu. Smaczna będzie także ze szczypiorem, koperkiem i czosnkiem.

Do spożycia nadają się także nasiona. Zazwyczaj karmiono nimi zwierzęta, które doskonale się rozwijały na tej pożywnej paszy (ślad tego zwyczaju pozostał w ludowej angielskiej nazwie lebiody – „fat hen”, co oznacza „tłusta kura”) lecz na przednówku żywili się nimi także ludzie. W Ameryce Południowej od setek lat znano i powszechnie spożywano nasiona blisko spokrewnionej z europejską lebiodą komosy ryżowej – dzisiaj pod nazwą quinoa wracają one triumfalnie do kuchni osób pragnących zdrowo się odżywiać. Jeśli znamy i lubimy smak quinoa, warto zainteresować się, czy nasiona „chwasta” rosnącego w kącie ogrodu nie będą podobne w smaku. Ponieważ nasiona zawierają saponiny, trzeba je namoczyć przez noc a potem dobrze przepłukać. Gotujemy je jak kaszę i serwujemy jako dodatek do dań głównych.

Pokrzywa zwyczajna

Chyba nie ma osoby, która nigdy w życiu nie poparzyłaby się pokrzywą. Ta roślina towarzyszy nam wszędzie, gdzie tylko pojawia się odrobina zieleni: nie tylko na wyprawie za miasto, lecz także na poboczu drogi, w parku, a także w naszym ogródku. Tam najczęściej bywa wyrywana i przeznaczana na kompost, żeby nie zarastała wypielęgnowanego trawnika czy grządek. Tymczasem jest to roślina warta ocalenia, bo do bogatych wartości odżywczych dodaje wyjątkową przydatność leczniczą i kosmetyczną.

Co cennego w chwaście, czyli skład

Pokrzywa to bogate źródło witaminy C: w 100 gramach ziela znajdziemy od 100 – 270 mg (czyli 100 – 200% dziennego zapotrzebowania). Oprócz tego pokrzywa zawiera duże ilości karotenu, chlorofilu (oczywiście oprócz kłącza) oraz sole mineralne: żelazo, wapń, krzem, mangan, magnez, potas, fosfor i miedź. Jest także bogata w kwas pantotenowy, flawonoidy, olejek eteryczny, histaminę, acetylocholinę, kwas krzemowy i mrówkowy, a z witamin – K i B.

Działanie lecznicze

Do zastosowania leczniczego zbieramy liście, kłącze lub całe ziele pokrzywy. Najwartościowsze są pokrzywy zbierane w całości wczesną wiosną, gdy są jeszcze młode a stężenie cennych substancji jest najwyższe. Ziele możemy zbierać do czerwca, liście zaś do sierpnia. Zebraną pokrzywę rozkładamy do suszenia w ciemnym, przewiewnym i niezbyt gorącym miejscu (temperatura nie powinna przekroczyć 40 C). Najlepiej do tego celu nadaje się strych.

pokrzywaPokrzywa jest dobrym środkiem odtruwającym: zwiększa wydalanie z organizmu mocznika, chlorku sodu i innych szkodliwych chemicznych produktów przemiany materii. Przydaje się przy stanach zapalnych dróg moczowych, kamicy moczowej oraz chorobach nerek, np. dnie lub zakażeniu. Pokrzywę można stosować w przypadku chorób układu krążenia (miażdżycy, pękania naczyń krwionośnych), a także niedokrwistości, gdyż zwiększa liczbę czerwonych krwinek i zawartość hemoglobiny. Wpływa dodatnio na procesy przemiany materii, pobudza działalność gruczołów wydzielania wewnętrznego i poprawia perystaltykę jelit – sprawia to, że jest cennym lekarstwem w przypadku zaburzeń metabolizmu. Można ją zażywać także profilaktycznie, gdyż doskonale uzupełnia sezonowe braki witamin, a także działa ogólnie wzmacniająco i zapobiega przeziębieniom. Napary z pokrzywy działają mlekopędnie, można je więc stosować w przypadku braku pokarmu u matek karmiących.

Napar z pokrzywy sporządzamy podobnie jak w przypadku mniszka, zalewając łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów szklanką wrzącej wody i odstawiając na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Działanie kosmetyczne

Nazwę „ziela młodości” nosi wiele roślin, z reguły ochrzczonych tak przez producentów kosmetyków, dodających je w promilowych ilościach do drogich kremów w eleganckich opakowaniach. Nikt jednak chyba nie wpadł na pomysł, żeby nazwać tak pokrzywę. Tymczasem ten przydomek należy jej się całkiem słusznie, gdyż w dużym stopniu spowalnia ona oznaki starzenia. Dzięki wysokiej zawartości krzemionki przeciwdziała zmarszczkom, gdyż ten związek chemiczny zapobiega utracie elastyczności włókien elastynowych i kolagenowych. Regulując wydzielanie żółci, pokrzywa zapobiega powstawaniu jej zastojowi w organizmie i powstawaniu nieestetycznych plam na skórze.

Pokrzywa przyda się także osobom, które mają problemy z trądzikiem czy pryszczami. Działa kojąco i oczyszczająco na skórę, doskonale nadając się do zwalczania tych kłopotliwych problemów kosmetycznych. Ekstrakt z pokrzywy często wchodzi w skład szamponów, gdyż zwalcza łupież, skutecznie oczyszczając skórę głowy. Do tego wzmacnia zniszczone, łamliwe włosy o rozdwajających się końcówkach. Spiesząc na ratunek włosom, oprócz stosowania pokrzywy wewnętrznie możemy także stosować napar jako leczniczą płukankę.

Stosując pokrzywę „dla urody” przez cały rok możemy pić parzony susz, ale wiosną najlepiej pić świeżo wyciśnięty ziela z sok lub spożywać młode liście w postaci sałatki. Przy problemach z cerą wystudzonego naparu można używać jako tonika oczyszczającego, delikatnie przemywając nim twarz.

Pokrzywa w kuchni

Zanim zaczniemy eksperymentować z pokrzywami, najpierw musimy sprawić aby przestały parzyć – dokonamy tego, zalewając ziele wodą o temperaturze ponad 60 C, która zdezaktywuje odpowiedzialne za parzące właściwości histaminę i kwas mrówkowe. Do przyrządzania potraw najlepiej nadają się młode rośliny, które jeszcze nie są włókniste. Smakują świetnie w postaci wiosennej sałatki, do której można ponadto dorzucić świeże ziele i pędy mniszka, krwawnika i chrzanu, doprawiając sosem vinaigrette. W wersji gotowanej pokrzywę można przyrządzić na wzór szpinaku. Wielbiciele pokrzywy w kuchni polecają najpierw krótkie podgotowanie ziela, a następnie podsmażenie z dodatkiem cebuli, czosnku, gałki muszkatołowej i sosu sojowego.

Świetnie smakuje także zupa z pokrzyw: mniej więcej pół kilograma dokładnie oczyszczonego i sparzonego ziela dusimy na maśle razem z czosnkiem. Następnie zalewamy wywarem z włoszczyzny (ok. 2 szklanki) i taką samą ilością mleka. Gotujemy, doprawiając gałką muszkatołową, imbirem i pieprzem, a po odstawieniu z gazu zagęszczamy śmietaną.

Miłośnicy naleśników mogą przyrządzić pokrzywy w cieście: młode, sparzone uprzednio wrzątkiem listki pokrzywy trzeba zanurzyć w nieco gęstszym niż zazwyczaj cieście naleśnikowym, a następnie smażyć krótko z obu stron aż do zrumienienia.